Ogród Eden przetrwał do naszych czasów w postaci ogródka działkowego. Działka Edenu. Wystarczy przejść się środkiem głównej alei i zobaczyć, jak piękno kipi ze wszystkich stron przez płoty, wprost na nas.
Gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie coś się dzieje: tętnią dźwięki, jarzą się kolory, zapachy upajają, dojrzewające owoce kuszą swoimi smakami, światła trzęsą się w gęstwinach. Ciepły wiatr szepcze i szeleści w liściach drzew i krzewów.
Cała to scenografia wyreżyserowana została rozmiłowaną, cierpliwą, czułą ręką ludzką. Każdy kawałek ziemi obdarzony główną rolą z kluczową kwestią i pointą na końcu. Teatr wielki z nieustającymi owacjami na stojąco. I znowu bis...
Gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie coś się dzieje: tętnią dźwięki, jarzą się kolory, zapachy upajają, dojrzewające owoce kuszą swoimi smakami, światła trzęsą się w gęstwinach. Ciepły wiatr szepcze i szeleści w liściach drzew i krzewów.
Cała to scenografia wyreżyserowana została rozmiłowaną, cierpliwą, czułą ręką ludzką. Każdy kawałek ziemi obdarzony główną rolą z kluczową kwestią i pointą na końcu. Teatr wielki z nieustającymi owacjami na stojąco. I znowu bis...
No nie, wiewiórka to inna działka Edenu - park. Dała się podejść, bo bardzo zajęta, coś skwapliwie wcinała. Ale co to było - tego nie wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz